Już od kwietnia 2023 bez świadectwa energetycznego nie będzie można wystawić na sprzedaż mieszkania lub domu. Zmiany w podejściu do norm energetycznych budynków widać w całej Unii Europejskiej. Transformacja energetyczna to jeden z najważniejszych aspektów nowego ekologicznego porządku, w którym jest miejsce również dla naszego kraju. Koszty mogą być jednak spore, ponieważ według rządowych danych termomodernizacji potrzebują w naszym kraju aż 4 miliony budynków.
Drogie zielone domy
W teorii wyższe wymogi energetyczne dla planowanych budynków i istniejącej zabudowy przynoszą korzyści zarówno dla lokatorów, jak i środowiska. Szybkie tempo zmian prowadzi jednak do sytuacji, jaką obserwujemy teraz we Włoszech. Obowiązkowe termomodernizacje zapewniły dostosowanie nieruchomości do unijnych norm. Odbyło się to kosztem gospodarstw domowych, których zadłużenie wzrosło. Z podobnym problemem możemy zmagać się za chwilę w naszym kraju. Wciąż otwarta jest kwestia losu budynków, na remont których właściciele nie będą mieli środków.
Pierwszym krokiem do podniesienia jakości energetycznej zabudowy jest wprowadzenie obowiązku posiadania certyfikatu. Dotyczy on właścicieli domów jednorodzinnych, spółdzielni oraz wspólnot. Od kwietnia 2023 brak aktualnego certyfikatu może wiązać się z karą grzywny. Gdy nowe regulacje wejdą w życie, ogłoszenie o sprzedaży nieruchomości musi zawierać informacje o certyfikacie. W związku z tym analitycy rynku spodziewają się zwiększonej liczby ofert sprzedaży w I kwartale 2023, czyli w okresie, gdy o certyfikacie można jeszcze nie wspominać.
Drobna regulacja o dużym znaczeniu
Pierwsze ustawy dotyczące efektywności energetycznej pojawiły się w unijnym prawie w 2012 roku. Przez ten czas przyzwyczailiśmy się do oznaczeń klasy energetycznej na każdym niemal sprzęcie RTV czy AGD. Niedługo podobne normy będą dotyczyły budynków. Certyfikat energetyczny może być źródłem cennej wiedzy dla inwestorów. Dzięki niemu zyskują oni świadomość, ile energii potrzebuje budynek i ile wynoszą koszty jego utrzymania. Specjaliści nie mają wątpliwości, że ta pozornie niewielka zmiana prawa będzie miała ogromny wpływ na rynek nieruchomości.
Po pierwsze dostosowanie budynku do nowych norm spadnie na właścicieli i zarządców nieruchomości. Jak wspomnieliśmy we wstępie znacząca liczba nieruchomości będzie potrzebowała gruntownego remontu lub nowego źródła ciepła. Wsparcie państwa z pewnością nie obejmie długofalowo wszystkich potrzebujących. Z drugiej strony jakość energetyczna zabudowy będzie wpływała na jej cenę. Warto podkreślić, że wprowadzając zmiany dotyczące efektywności energetycznej, Unia dała państwom członkowskim swobodę w tempie ich wdrażania. Ponieważ Polska nie zdecydowała się na zmianę prawa nadającą budynkom konkretne klasy energetyczne, proces unowocześniania zabudowy jest u nas opóźniony. Obecnie Rada UE wymaga od nas przyjęcia nowej ustawy dotyczącej planowanych termomodernizacji. Niestety nie jest ona jeszcze gotowa.